Ostatnią sobotnio-niedzielną noc przegadałem właśnie z bardzo dalekim kuzynem zza oceanu. Julio, który mieszka w Argentynie w przecudnej miejscowości San Nicolas de los Arroyos, wyszukiwał osoby o tym samym nazwisku co swoje. Zgadał do mnie i tak od słowa do słowa okazało się, że jesteśmy rodziną. Mój dziadek i jego dziadek byli braćmi stryjecznymi...
Rozmawialiśmy całą noc. Ok. 2 w nocy, czasu argentyńskiego, a 7 rano czasu polskiego zakończyliśmy naszą konwersację :D

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz