środa, 21 lipca 2010

3.79 Wrota Europy 2010

Jak pisałem wcześniej, tak i zrobiłem. Po kilku dniach pobytu na Mazurach udałem się na Wschód. Trasa, jak zwykle, nie wiodła prosto do celu, ale krętymi pogranicznymi drogami.
Pierwszy przystynek Grabarka. Przeurocze miejsce kultu religii prawosławnej. Góra ta jest jednym z najważniejszych, jak nie najważnieszm miejscem prawosławia. W tym roku mija 300 rocznica od pierwszego cudu. Tym Cudem było zachowanie przy życiu wszystkich tych, którzy przybyli tu z głęboką wiarą w cudowną moc ikony Spasa Izbawnika (Chrystusa Zbawiciela), w czasie, kiedy w okolicy grasowała epidemia morowego powietrza, pozbawiając życia tysięcy istnień ludzkich. Okoliczni mieszkańcy nękani epidemią przybywali na wzgórze Grabarki, modlili się, stawiali krzyże wotywne, pościli, pili wodę ze źródełka wypływającego u podnóża góry. Od tego czasu, tak trwa do dnia dzisiejszego. Święta Góra Grabarka przyciąga do siebie chorych i zdrowych. I stale dokonywane są tu cuda uzdrowień duszy i ciała.





Kolejnym przystankiem był Drohiczyn (jak ja uwielbiam te nazwy miejscowości z "h" w nazwie :D).
Drohiczyn, jak podają źródła, to historyczna stolica Podlasia, dawna stolica księstwa dohiczyńskiego na pograniczu polsko-ruskim. Obecnie siedziba diecezji drohiczyńskiej. Miasteczko zamieszkałe przez niespełna 2000 mieszkańców, w którym znajdują się trzy kościoły i jedna cerkiew prawosławna.
Góra zamkowa

Kościół benedyktynek pw. Wszystkich Świętych

Kościół franciszkanów pw. NMP

Katedra pw. św. Trójcy

Aż w końcu dotarliśmy na Łukowszczyznę. Mieliśmy spędzić tam 4-5 dni, ale pobyt przedłużył się, ku naszej uciesze, do prawie dwóch tygodni. Kolejny wypad na Kresy może w październiku...