niedziela, 28 sierpnia 2011

4.30 Radość próżnowania

Bydgoszcz (Bromberg)

Kończą się wakacje. Wczoraj skorzystałem z ostatniej okazji by poczuć się jak na urlopie. Wybrałem się na rejs tzw "Szlakiem śluz". Była to ostatnia szansa, ponieważ rejsy na tej trasie odbywają się do końca sierpnia i tylko w weekendy.
"Szlak śluz" ma być wstępem zwracania się Bydgoszczy ku Brdzie, a zarazem reaktywacji szlaku Łaba-Warta-Noteć-Kanał Bydgoski-Brda-Wisła...
Warto było. Śluzy są piękne...


Niestety przygotowania do kolejnego roku szkolnego nie pozwalają się cieszyć do końca tymi wolnymi dniami. A to trzeba jakieś plany zrobić, a to rozporządzenia przejrzeć... Nie chce się...
Wtorek też będzie takim dniem "Radości próżnowania"... Może nie do końca. Zepsuje go rada pedagogiczna w prywatnej...






sobota, 20 sierpnia 2011

4.29 Koniec urlopu

Bydgoszcz (Bromberg)

W tym roku pogoda mnie nie rozpieszczała. Dawno już tak niestabilnej aury w wakacje nie było... Ale też nie mogę narzekać na ten mój urlop. Chociaż nie udało mi się do końca zrealizować planów urlopowych, to nie było aż tak źle...
Pierwszy raz w życiu leciałem samolotem - od razu to polubiłem. Byłem ponad półtora tygodnia w Danii. Kraj, jak kraj - żadna rewelacja, ale było fajnie. Mało kto może sobie pozwolić na to, aby miesiąc siedzieć na Mazurach. Ja mogę, więc siedziałem. No właśnie... Zarówno w Danii, jak i na Mazurach pogoda była nie teges. Jak w Danii mi to nie przeszkadzało i zwiedzałem okolice, bo będę tam prawdopodobnie dopiero za rok, to w Mrągowie siedziałem w domu - nie licząc wyjść do miasta w ważnych prywatnych sprawach... Po powrocie na Niecpole wybrałem się do Chełmna i Starogrodu...
Czeka mnie jeszcze rejs statkiem po Brdzie, no i może solanki w Inowrocławiu...
Gdzie nie byłem? Zimna Woda i Wrocław... No ale cóż - nie można mieć wszystkiego... A od poniedziałku do pracy...

środa, 3 sierpnia 2011

4.28 Prusy, Prusy...

Mrągowo (Sensburg)


Właśnie skończyłem książkę Marion von Dönhoff "Nazwy,których nikt już nie wymienia". Polecam ją gorąco miłośnikom historii i zawiłych losów Prus Wschodnich, Warmii i Mazur.
Samą Marion von Dönhoff miałem przyjemność poznać, jak pracowałem jako dziennikarz w Olsztynie.
"Nazwy, których nikt nie wymienia", to nie tylko opowieść o ucieczce autorki z Prus przed Armią Czerwoną, ale także historia jej rodziny od XIII wieku, która osiadła w Inflantach.
W XVII wieku jeden z Grafów von Dönhoff przenosi się do Friedrichstein - posiadłości położonej 20 km na wschód od Królewca i od tego czasu możemy mówić o pruskiej linii tego rodu.
Sama Marion von Dönhoff w roku 1988 założyła fundację wspierającą porozumienie między Niemcami i sąsiednimi krajami poprzez stypendia, dotacje oraz nagrodę im. Marion Gräfin Dönhoff. W Mikołajkach była fundatorką liceum ogólnokształcącego.

Friedrichstein - rezydencja von Dönhoff spalona w 1945 r. przez Armię Czerwoną