Sokolec (Falkenberg)
Pobudka chwilę po 7:00. O ósmej coś na kształt śniadania i o 9:00 w drogę. Dzisiaj mieliśmy jechać do Pragi, ale przez powódź w Czechach trzeba było zmienić plany.
Wędrówki zaczęliśmy od zdobycia Szczelińca Wielkiego - najwyższego szczytu (919 m n.p.m.) w Górach Stołowych, na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych. Należy on do Korony Gór Polski i jest jedną z największych atrakcji turystycznych Sudetów, z rezerwatem krajobrazowym i tarasami widokowymi z panoramą Sudetów.
Na szczyt dostaliśmy się od strony północnej, gdzie wiedzie szlak z Pasterki
na przełęcz między Szczelińcami. Po dotarciu na szczyt odpoczęliśmy chwilę w schronisku turystycznym - Szwajcarce, które wybudowane zostało w 1846
roku w stylu tyrolskim (wówczas jako Schweizerei) - racząc się przepyszną czekoladą.
Wstęp na teren
rezerwatu obejmującego szczytowe partie góry jest płatny w okresie
turystycznym.
Okrężny szlak zaczyna się i kończy w okolicach płatnego parkingu w Karłowie. Trasą na szczyt jest kręty szlak składający się z 665 schodów ułożonych w 1814 przez Franza Pabla, sołtysa wspomnianego Karłowa.
Spod Szczelińca Wielkiego ruszyliśmy w kierunku Błędnych Skał, zespołu bloków skalnych na wysokości 853 m n.p.m., tworzących malowniczy labirynt (skalne miasto). Przebrnięcie przez ten labirynt było nie lada wyczynem, szczególnie dla tych wyrośniętych i postawnych. Podczas przeciskania się między skałami, nie raz było słychać siarczyste k****, ale na szczęście wszystkim udało się dotrzeć do końca drogi.
Niestety system wjazdów i zjazdów na Błędne Skałki (zbyt wąska droga, aby dwa autokary się wyminęły) spowodowało, że po przejściu skalnego labiryntu musieliśmy odczekać 40 minut na możliwość wyjazdu. Ten przestój był powodem tylko 30 minutowej przerwy obiadowej w Kudowie Zdroju. Niestety nic więcej oprócz jadłodajni nie udało nam się w zdroju zobaczyć.
Ostatnim punktem dzisiejszej wyprawy były Wambierzyce. Na początku XVIII w. wybudowano w Wambierzycach kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, o barokowej architekturze (krużganki dookoła owalnej nawy, 11 kaplic). Świątynia została wybudowana w miejscu drewnianej kaplicy z 1263 roku. Powstanie w miejscowości sanktuarium maryjnego związane jest z XII-wiecznym przekazem, wedle którego niewidomy Jan z Ratna miał w tym miejscu odzyskać wzrok, a jego oczom miała ukazać się postać Matki Bożej. We wnętrzu świątyni znajduje się m.in. wykonana z drewna lipowego rzeźba Matki Boskiej Królowej Rodzin, datowana na XIV w. (inne źródła podają XIII w.).
Świątynia góruje nad rynkiem, z którego prowadzi do niej 57 schodów o
symbolicznym znaczeniu: 9 (liczba chórów anielskich) + 33 (wiek Chrystusa w chwili ukrzyżowania) + 15 (wiek Marii w chwili poczęcia Chrystusa). Ponadto w okresie od końca XVII do XIX w. powstała w Wambierzycach, z inicjatywy Daniela von Osterberga, właściciela Wambierzyc w owym czasie, kalwaria z ok. 100 kaplicami i kapliczkami oraz 12 bramami. Płynący przez miejscowość strumień nosi nazwę Cedron, nazwy okolicznych wzgórz nawiązują do tematyki biblijnej (Tabor, Syjon, Horeb itp.). Odnosi się to w swojej symbolice do Jerozolimy
z czasów, kiedy żył Chrystus. W 1882 r. wykonana została w
miejscowości, przez miejscowego zegarmistrza Longinusa Wittiga, ruchoma
szopka z ponad 800 figurkami.
Z powrotem do pensjonatu wróciliśmy około 18:00. Na szczęście krótka przerwa w Kudowie Zdroju pozwoliła na skonsumowanie bardzo pysznego obiadu w Restauracji Sjesta, bo na obiadokolację w pensjonacie nie było co liczyć... Mimo, że była, ale niesmaczna.
__________________________________________________________________________
We wpisie wspomagałem się informacjami ze stron: