Wybrałem się wczoraj z młodzieżą do kina, tym bardziej, że po ich kinowych wpadkach („Nimfomanka 2” i „Paranormal Activity: Naznaczeni”) chcieli zobaczyć coś normalnego. Należy napomnieć, że młodzież w wieku 18 i 16 lat. Wybraliśmy „Złodziejkę książek” w reżyserii Briana Percivala.
Różne są oceny tego filmu, a mi – jak i młodzieży – się podobał. Nie jest to jakieś arcydzieło kinematografii, na które trzeba pędzić z zapartym tchem porzucając wszelakie obowiązki zawodowe i domowe, ale jest to film do obejrzenia (niekoniecznie w kinie) w czasie wolnym. Kreacje aktorskie bardzo ciekawe, szczególnie Geoffreya Rusha i spektakularnie zagrana “niemieckość” Brytyjki Emily Watson – kobiety odzianej w piorun.
Podobały mi się również zdjęcia Floriana Ballhausa, dzięki nim można odczuć klimat Niemiec lat 30. ubiegłego wieku.
Historia filmu oparta na faktach, z pewnością spodoba się paniom i bardziej sentymentalnym panom. Są oczywiście momenty, które wycisną łzę z największego twardziela, ale o to właśnie chodzi w filmach tego gatunku.
Jeżeli nie lubicie romantycznych komedii, które będą serwowane nam na Walentynki – wybierzcie się z drugą połówką na „Złodziejkę książek”.
1 komentarz:
Poprawka, tylko Nimfomanka była niewypałem. Paranormal Activity mi się podobało :P
Prześlij komentarz