czwartek, 25 września 2008

1.5 Mały-Wielki Człowiek

Mając 13 lat minąłem go na ulicy w Olsztynie. Wtedy było to dla mnie coś fascynującego - ja maluczki mijam gwiazdę polskiej sceny. Z tym, że ta gwiazda wydała mi się bardzo niziutka. Tak Mieczysław Fogg był niski. Znałem utwory, które wykonywał z radia, telewizji..., ale nigdy mnie nie fascynowały. Moje muzyczne fascynacje oscylowały w bardzo różnych kierunkach, a Fogg poszedł w zapomnienie. Nawet nie lubiłem jego muzyki. Aż do przedziwnego melanżu, który został niedawno wydany, a mianowicie Cafe Fogg.
Zainteresowałem się tym albumem, bo przeczytałem o nim u Padre na blogu, bo obejrzałem kilka filmików na YouTube, bo w końcu stwierdziłem, że powinienem mieć tę płytkę w swojej dyskografii. Może troszeczkę ze snobizmu, może z tęsknoty za byciem trzynastolatkiem, który mija Fogga - gwiazdę na ulicach Olsztyna... Sam już nie wiem. Zrujnowałem się. Szczególnie teraz przed pierwszym i wydałem 36.99 PLN... i mam. Słucham w samochodzie, maltretuje sąsiadów... Siostra przesłuchawszy tę płytę chce kupić ją mamie na urodziny ;-) - czyli zarażam nią, tak jaki i ja się zaraziłem słuchając Wielkiego Fogga w nowej aranżacji...

1 komentarz:

... pisze...

patre? a co to nową ksywę mi wymyślasz?