Wakacje upływają powoli i leniwie. Dzisiejszy dzień, a raczej przedpołudnie, południe i wczesne popołudnie spędziłem na Hacjendzie. Bardzo urokliwe miejsce, gdzie mam swoją prywatną hodowlę komarów specjalnie szkolonych, które atakują tylko nieproszonych gości.
Hacjenda położona jest u wrót Mrągowa między jeziorami Czos, Sutapie Małe, Sutapie Wielkie i Wierzbowskie.
Hacjenda ma to do siebie, że śnieg leży na jej terenie do maja, chociaż patrząc na to co się działo ostatnie z aurą w Polsce to żadna anomalia.
Hacjenda położona jest u wrót Mrągowa między jeziorami Czos, Sutapie Małe, Sutapie Wielkie i Wierzbowskie.
Hacjenda ma to do siebie, że śnieg leży na jej terenie do maja, chociaż patrząc na to co się działo ostatnie z aurą w Polsce to żadna anomalia.
Zamiast, a raczej oprócz płotu dookoła Hacjendy rosną gumijagody. Zbieranie ich to istna tragedia, ale dżemy z nich, które robi mama, to istna pyszota, a tata robi gumisok, który jest spożywany tylko i wyłącznie z okazji specjalnych okazji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz