poniedziałek, 31 maja 2010
3.62 Urlopu! Urlopu jak powierza mi potrzeba!
A za dwa dni Prusy! Przez cały długi weekend będę leniuchował i wypoczywał - będzie to taki mały przedsmak urlopu... Na szczęście prognozy pogody nastrajają optymistycznie! :D
Prawie po roku niebytności - nawiedzę Galindię.
niedziela, 30 maja 2010
3.60 3xK
Kosmiczne Komunistyczne Konstrukcje...
Wygładzacz chmur El Lissitzkyego z 1925 roku. (Moskwa)
Ministerstwo Transportu Drogowego, Tbilisi, Gruzja, 1975, architekt Georgy V. Chakhava.
Hotel Druzhba, Jałta, Ukraina, 1984 rok, architekt Igor Vasilevsky.
Pałac Ślubów, Tbilisi, Gruzja, wybudowany w 1985 roku. Wygląda jak dekoracja z filmu Star Wars, choć okrągłości wskazują też na inspiracje Antonio Gaudim.
Pałac Sowietów, Kalinigrad, Rosja, 1975. Miejscowi nazywają budynek... Potwór. Bo z daleka jego bryła przypomina wielką, ponurą twarz. Stanął na miejscu starego zamku krzyżackiego.
Cyrk, Kazań, Republika Tatarstan, 1967 rok, architekt Gregori Pichue. Przypomina oczywiście katowicki Spodek, choć daleko mu do niego. Kazański cyrk to raczej wielki małż...
Politechnika, Mińsk, Białoruś, 1981 rok. Bryła budynku ma kształt wielkiej łodzi, trochę jak drakkar - łódź wikingów.
Kramatorium w Parku Pamięci, Kijów, Ukraina, ukończony w 1985 roku. Architekt G. Miletzky. Budynek zbudowany jest z wielkich, żelbetowych muszli.
Wygładzacz chmur El Lissitzkyego z 1925 roku. (Moskwa)
Ministerstwo Transportu Drogowego, Tbilisi, Gruzja, 1975, architekt Georgy V. Chakhava.
Hotel Druzhba, Jałta, Ukraina, 1984 rok, architekt Igor Vasilevsky.
Pałac Ślubów, Tbilisi, Gruzja, wybudowany w 1985 roku. Wygląda jak dekoracja z filmu Star Wars, choć okrągłości wskazują też na inspiracje Antonio Gaudim.
Pałac Sowietów, Kalinigrad, Rosja, 1975. Miejscowi nazywają budynek... Potwór. Bo z daleka jego bryła przypomina wielką, ponurą twarz. Stanął na miejscu starego zamku krzyżackiego.
Cyrk, Kazań, Republika Tatarstan, 1967 rok, architekt Gregori Pichue. Przypomina oczywiście katowicki Spodek, choć daleko mu do niego. Kazański cyrk to raczej wielki małż...
Politechnika, Mińsk, Białoruś, 1981 rok. Bryła budynku ma kształt wielkiej łodzi, trochę jak drakkar - łódź wikingów.
Kramatorium w Parku Pamięci, Kijów, Ukraina, ukończony w 1985 roku. Architekt G. Miletzky. Budynek zbudowany jest z wielkich, żelbetowych muszli.
piątek, 28 maja 2010
3.59 A może by tak zmienić pracę...?
Znalazłem ofertę idealną dla siebie... Ze szczegółami można zapoznać się o TU
To jest typowy przykład oferty złożonej specjalnie przez zagraniczną spółkę, aby nie znalazł się kandydat na to stanowisko z Polski. Jeżeli nie znajdzie się w naszym kraju kandydat, spółka bez problemu będzie mogła zatrudnić obcokrajowca, który i tak nie będzie spełniał tych wymagań, które zamieściła spółka w powyższym ogłoszeniu.
To jest typowy przykład oferty złożonej specjalnie przez zagraniczną spółkę, aby nie znalazł się kandydat na to stanowisko z Polski. Jeżeli nie znajdzie się w naszym kraju kandydat, spółka bez problemu będzie mogła zatrudnić obcokrajowca, który i tak nie będzie spełniał tych wymagań, które zamieściła spółka w powyższym ogłoszeniu.
środa, 26 maja 2010
3.57 Prędkość zabija
Powoli, bo powoli, ale stan wód w Wiśle i Brdzie opada. Nerwy nadal są, bo tu i ówdzie przemakają wały, ale nie ma takiej psychozy jak była w niedzielę.
Niestety wczoraj znów zabił się jeden z uczniów mojej szkoły. Jest to 4 dzieciak, jaki stracił życie od marca. Pierwszy (zeszłoroczny absolwent) został śmiertelnie potrącony przez samochód jak wysiadł z autobusu. Drugi (również absolwent) roztrzaskał się na motorze. Trzeci w czasie rekolekcji popełnił samobójstwo. I ten z wczoraj - zginął w wypadku samochodowym - czołowe zderzenie z innym autem. Chłopak prawo jazdy miał od trzech miesięcy. Dziadek kupił mu samochód - niestety, rodzicom zabrakło wyobraźni i pozwolili na to. Chłopak podobno spieszył się do szkoły, bo był spóźniony na lekcje...
Niestety wczoraj znów zabił się jeden z uczniów mojej szkoły. Jest to 4 dzieciak, jaki stracił życie od marca. Pierwszy (zeszłoroczny absolwent) został śmiertelnie potrącony przez samochód jak wysiadł z autobusu. Drugi (również absolwent) roztrzaskał się na motorze. Trzeci w czasie rekolekcji popełnił samobójstwo. I ten z wczoraj - zginął w wypadku samochodowym - czołowe zderzenie z innym autem. Chłopak prawo jazdy miał od trzech miesięcy. Dziadek kupił mu samochód - niestety, rodzicom zabrakło wyobraźni i pozwolili na to. Chłopak podobno spieszył się do szkoły, bo był spóźniony na lekcje...
poniedziałek, 24 maja 2010
3.55 Tramwaj Fordon
O tramwaju do Fordonu zaczęto mówić od momentu przyłączenia tego uroczego miasteczka do Bydgoszczy lub jak wolą fordonianie – od momentu przyłączenia Bydgoszczy do Fordonu.
Fakt, że takie połączenie jest potrzebne jest bezsporny. Najbardziej przerażające jest to, że kartą tramwaju pogrywa się zawsze, jak zbliżają się wybory samorządowe. Jeżeli już "gorący" czas kampanii minie władze o tramwaju zapominają.
Inne miasta potrafiły wyciągnąć na maksa unijne dotacje na rozwój sieci tramwajowej. Nowa linia powstała w Gdańsku, rozbudowano sieć w Poznaniu, Warszawie, a nieudolność władz Bydgoszczy w tym temacie jest przerażająca.
Oto plany tras, jakie były wytyczone w latach 70-tych ubiegłego wieku.
W ubiegłym tygodniu trafiła do mojej skrzynki pocztowej ratuszowa szczekaczka, z planem przebiegu linii tramwajowej, która ma powstać ze środków unijnych.
A oto bardzo ciekawy projekt PESY...
Fakt, że takie połączenie jest potrzebne jest bezsporny. Najbardziej przerażające jest to, że kartą tramwaju pogrywa się zawsze, jak zbliżają się wybory samorządowe. Jeżeli już "gorący" czas kampanii minie władze o tramwaju zapominają.
Inne miasta potrafiły wyciągnąć na maksa unijne dotacje na rozwój sieci tramwajowej. Nowa linia powstała w Gdańsku, rozbudowano sieć w Poznaniu, Warszawie, a nieudolność władz Bydgoszczy w tym temacie jest przerażająca.
Oto plany tras, jakie były wytyczone w latach 70-tych ubiegłego wieku.
W ubiegłym tygodniu trafiła do mojej skrzynki pocztowej ratuszowa szczekaczka, z planem przebiegu linii tramwajowej, która ma powstać ze środków unijnych.
A oto bardzo ciekawy projekt PESY...
3.54 Wielka woda
Dzieci w szkole miały dzisiaj jeden temat. Gdzie wylała Wisła i co zalała cofka na Brdzie. Nie obyło się od licytacji, kiedy przeszła fala kulminacyjna na Wiśle i czy w ogóle przeszła. Najwięcej szkody chyba jednak wyrządziła cofka, ponieważ władze zarządziły ewakuacje mieszkańców ul. Przemysłowej, która okazała się najbardziej narażona na zalanie. Ulica ta położona jest przy samym ujściu Brdy do Wisły. W samym centrum też nie wesoło. Rybi Rynek podtopiony. Zalana promenada nad Brdą. Z powodu wysokiego poziomu wody na Brdzie zawieszono również kursowanie tramwaju wodnego.
Fot.Tymon Markowski/Agencja Gazeta
Oczywiście była wśród dzieciaków też grupa, która fascynowała się porażką Pudzianowskiego w MMA. Jakoś nikt nie komentował Pucharu Polski rozegranego na stadionie Zawiszy, ani meczu Zawiszy z Jarotą Jarocin (2:1). Na szczęście nasi chłopcy nadal liczą się w walce o awans do I ligi.
O 10.00 dowiedziałem, że zaczął przesiąkać wał przeciwpowodziowy przy ul. Zofińskiej – jest to ok. kilometra w linii prostej od mojego domu.
Wszystkie zdjęcia autorstwa TM z portalu iFordon
Fot.Tymon Markowski/Agencja Gazeta
Oczywiście była wśród dzieciaków też grupa, która fascynowała się porażką Pudzianowskiego w MMA. Jakoś nikt nie komentował Pucharu Polski rozegranego na stadionie Zawiszy, ani meczu Zawiszy z Jarotą Jarocin (2:1). Na szczęście nasi chłopcy nadal liczą się w walce o awans do I ligi.
O 10.00 dowiedziałem, że zaczął przesiąkać wał przeciwpowodziowy przy ul. Zofińskiej – jest to ok. kilometra w linii prostej od mojego domu.
Wszystkie zdjęcia autorstwa TM z portalu iFordon
niedziela, 23 maja 2010
3.53 Koniec weekendu
Weekend zbliża się ku końcowi. Jak go przeżyłem - spokojnie, chociaż nie do końca. Cały czas jest obawa przed dużą wodą, która zbliża się do Fordonu. Do przekroczenia korony wału przeciwpowodziowego zostało od 0,5 do 1 m, a jeszcze nie nadeszła fala kulminacyjna. Poziom wody wzrasta 3 cm/h. Podtopić mnie nie podtopi, ale podejrzewam, że parkingi, które stoją za moim blokiem mogą zostać zalane.
Poza tym byłem w kinie na "Samotnym mężczyźnie".
Jeden dzień – być może najważniejszy – z życia Georga Falconera (Colin Firth), profesora uniwersyteckiego, który nie może pogodzić się z tym, że właśnie stracił swoją wielką miłość. Tego dnia pozornie nieistotne spotkania i czas spędzony z dawną ukochaną (Julianne Moore), otworzą przed nim niespodziewanie szanse na nowe uczucie... Porażający zmysłowym pięknem debiut Toma Forda, słynnego kreatora mody, który pracował m.in. dla firm Gucci i Yves Saint-Laurent. W roli głównej Colin Firth (Mamma Mia!, To właśnie miłość), który stworzył kreację życia, wyróżnioną m.in. nagrodą na festiwalu w Wenecji i nominacją do Oscara. Główną żeńską rolę zagrała 4-krotnie nominowana do Oscara Julianne Moore (Godziny). Kompozytorem nominowanej do Złotego Globu muzyki jest z kolei polski kompozytor Abel Korzeniowski (Duże zwierzę).
Poza tym byłem w kinie na "Samotnym mężczyźnie".
Jeden dzień – być może najważniejszy – z życia Georga Falconera (Colin Firth), profesora uniwersyteckiego, który nie może pogodzić się z tym, że właśnie stracił swoją wielką miłość. Tego dnia pozornie nieistotne spotkania i czas spędzony z dawną ukochaną (Julianne Moore), otworzą przed nim niespodziewanie szanse na nowe uczucie... Porażający zmysłowym pięknem debiut Toma Forda, słynnego kreatora mody, który pracował m.in. dla firm Gucci i Yves Saint-Laurent. W roli głównej Colin Firth (Mamma Mia!, To właśnie miłość), który stworzył kreację życia, wyróżnioną m.in. nagrodą na festiwalu w Wenecji i nominacją do Oscara. Główną żeńską rolę zagrała 4-krotnie nominowana do Oscara Julianne Moore (Godziny). Kompozytorem nominowanej do Złotego Globu muzyki jest z kolei polski kompozytor Abel Korzeniowski (Duże zwierzę).
poniedziałek, 17 maja 2010
3.52 Ciągle pada...
Ciągle pada, tak jakoś od tygodnia...
A od piątku siedzę i sprawdzam matury. Mam nadzieję, że jutro będzie już po wszystkim. Wcześniej byłem w Gdańsku, aby mnie do sprawdzania tych matur przygotowano jak najlepiej. Sporo zmian, oczywiście na gorsze – polikwidowali weryfikatorów, zastępując ich Egzaminatorami Powtórnego Sprawdzania. I tyle w temacie matur, bo to nudny temat. Jak skończę robotę, to opublikuję kilka ciekawych cytatów, co tegoroczni maturzyści powymyślali - będzie ciekawiej.
W czwartek byłem w operze – tym razem było to „My fair lady”. Przedstawienie, lekkie, humorystyczne i przyjemne – scenografia skromna ale ze smakiem. Stroje przepiękne, szczególnie podczas sceny wizyty na wyścigach... Od tego przedstawienia powinno się zaczynać swoją przygodę z operą.
W sobotę - Noc Muzeów - wybrałem się ze znajomymi do Izby Pamięci Kolejnictwa prowadzoną przez Bydgoskie Towarzystwo Przyjaciół Kolei. Malutka izba, w której mieści się mnóstwo eksponatów. Jeden pokoik zapełniony po brzegi cudami dla takich zapaleńców jak ja. Aż mam ochotę do nich przystąpić... Zauroczyły mnie dwie rzeczy - stara kolejowa lampa, którą wieszano kiedyś na końcu składu i dzwonek, którym kierownik pociągu dawał znak maszyniście do odjazdu... Byliśmy tam króciutko, ale mi się bardzo podobało. Dostaliśmy zaproszenie na 12 czerwca na Dni Techniki - nie omieszkam się tam pojawić... :D
A od piątku siedzę i sprawdzam matury. Mam nadzieję, że jutro będzie już po wszystkim. Wcześniej byłem w Gdańsku, aby mnie do sprawdzania tych matur przygotowano jak najlepiej. Sporo zmian, oczywiście na gorsze – polikwidowali weryfikatorów, zastępując ich Egzaminatorami Powtórnego Sprawdzania. I tyle w temacie matur, bo to nudny temat. Jak skończę robotę, to opublikuję kilka ciekawych cytatów, co tegoroczni maturzyści powymyślali - będzie ciekawiej.
W czwartek byłem w operze – tym razem było to „My fair lady”. Przedstawienie, lekkie, humorystyczne i przyjemne – scenografia skromna ale ze smakiem. Stroje przepiękne, szczególnie podczas sceny wizyty na wyścigach... Od tego przedstawienia powinno się zaczynać swoją przygodę z operą.
W sobotę - Noc Muzeów - wybrałem się ze znajomymi do Izby Pamięci Kolejnictwa prowadzoną przez Bydgoskie Towarzystwo Przyjaciół Kolei. Malutka izba, w której mieści się mnóstwo eksponatów. Jeden pokoik zapełniony po brzegi cudami dla takich zapaleńców jak ja. Aż mam ochotę do nich przystąpić... Zauroczyły mnie dwie rzeczy - stara kolejowa lampa, którą wieszano kiedyś na końcu składu i dzwonek, którym kierownik pociągu dawał znak maszyniście do odjazdu... Byliśmy tam króciutko, ale mi się bardzo podobało. Dostaliśmy zaproszenie na 12 czerwca na Dni Techniki - nie omieszkam się tam pojawić... :D
sobota, 8 maja 2010
czwartek, 6 maja 2010
3.50 Koniec szkoły i wyjazd nad morze
Moje miśki z Elektronika skończyły szkołę. Uroczystość odbyła się z wielką pompą w wojskowym kinoteatrze. Wzruszeń było co niemiara - uczennica z najwyższą średnią w szkole była ode mnie z klasy, poza tym moja klasa uplasowała się na 4 miejscu (na 8 klas). Pokazaliśmy im, że w liceum profilowanym mogą być i są dobrzy uczniowie. Ja fruwałem z dumy pod sufitem, dyrektor piał peany, że jest to najlepsza klasa liceum w historii szkoły. Maryśka - ta z najlepszą średnią dostała owacje na stojąco od całej klasy - duma mnie do dziś rozpiera :) Później była kawa i ciacho, a na pożegnanie mała foto sesja pod pomnikiem Barciszewskiego... A teraz miśki zdają maturę i trzymam za nich mocno kciuki!
A wieczorem wyruszyłem z przyjaciółmi nad morze...! Do Władysławowa. Pogodę mieliśmy bardzo ładną, chociaż mogło nie być tego wiatru... no ale cóż nad morzem zawsze wieje... Nocowaliśmy w przesympatycznym pensjonacie...
Pierwszego dnia wybraliśmy się na Hel. Co by nie stać w korkach, podróż odbyła się pociągiem... Cały dzień na Helu - bajka, przepiękne widoki, super żarełko - dorsz ze szpinakiem i czosnkiem...hmm mniam - no i fokarium!
Drugiego dnia Rozewie - latarnia morska i kamienista plaża oraz Jastrzębia Góra - przepyszne gofry z polewą cytrynową i kojący spacer po plaży...
Wieczorem aleja gwiazd sportu we Władku, plaża i przepyszna pizza italiana - w życiu tak dobrej nie jadłem - z jeszcze lepszym sosem barbecue - palce lizać!
W drodze powrotnej miało być zwiedzanie Krokowej, Kościerzyny i Fojutowa, ale niestety pogoda na to nie pozwoliła.
A wieczorem wyruszyłem z przyjaciółmi nad morze...! Do Władysławowa. Pogodę mieliśmy bardzo ładną, chociaż mogło nie być tego wiatru... no ale cóż nad morzem zawsze wieje... Nocowaliśmy w przesympatycznym pensjonacie...
Pierwszego dnia wybraliśmy się na Hel. Co by nie stać w korkach, podróż odbyła się pociągiem... Cały dzień na Helu - bajka, przepiękne widoki, super żarełko - dorsz ze szpinakiem i czosnkiem...hmm mniam - no i fokarium!
Drugiego dnia Rozewie - latarnia morska i kamienista plaża oraz Jastrzębia Góra - przepyszne gofry z polewą cytrynową i kojący spacer po plaży...
Wieczorem aleja gwiazd sportu we Władku, plaża i przepyszna pizza italiana - w życiu tak dobrej nie jadłem - z jeszcze lepszym sosem barbecue - palce lizać!
W drodze powrotnej miało być zwiedzanie Krokowej, Kościerzyny i Fojutowa, ale niestety pogoda na to nie pozwoliła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)