Moje miśki z Elektronika skończyły szkołę. Uroczystość odbyła się z wielką pompą w wojskowym kinoteatrze. Wzruszeń było co niemiara - uczennica z najwyższą średnią w szkole była ode mnie z klasy, poza tym moja klasa uplasowała się na 4 miejscu (na 8 klas). Pokazaliśmy im, że w liceum profilowanym mogą być i są dobrzy uczniowie. Ja fruwałem z dumy pod sufitem, dyrektor piał peany, że jest to najlepsza klasa liceum w historii szkoły. Maryśka - ta z najlepszą średnią dostała owacje na stojąco od całej klasy - duma mnie do dziś rozpiera :) Później była kawa i ciacho, a na pożegnanie mała foto sesja pod pomnikiem Barciszewskiego... A teraz miśki zdają maturę i trzymam za nich mocno kciuki!
A wieczorem wyruszyłem z przyjaciółmi nad morze...! Do Władysławowa. Pogodę mieliśmy bardzo ładną, chociaż mogło nie być tego wiatru... no ale cóż nad morzem zawsze wieje... Nocowaliśmy w przesympatycznym pensjonacie...
Pierwszego dnia wybraliśmy się na Hel. Co by nie stać w korkach, podróż odbyła się pociągiem... Cały dzień na Helu - bajka, przepiękne widoki, super żarełko - dorsz ze szpinakiem i czosnkiem...hmm mniam - no i fokarium!
Drugiego dnia Rozewie - latarnia morska i kamienista plaża oraz Jastrzębia Góra - przepyszne gofry z polewą cytrynową i kojący spacer po plaży...
Wieczorem aleja gwiazd sportu we Władku, plaża i przepyszna pizza italiana - w życiu tak dobrej nie jadłem - z jeszcze lepszym sosem barbecue - palce lizać!
W drodze powrotnej miało być zwiedzanie Krokowej, Kościerzyny i Fojutowa, ale niestety pogoda na to nie pozwoliła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz